Marek Migalski Marek Migalski
1701
BLOG

Rów smoleński

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 46

W trzy lata po tragedii smoleńskiej wiemy jedno – przeorała ona polskie życie polityczne. A konkretnie – dzieli ona dziś  Polaków według kryterium politycznego, a przez dwie główne partie jest wykorzystywana instrumentalnie.

Zróbmy mały test – jeśli jesteś wyborcą PO, to na 99% jesteś zwolennikiem hipotezy nieszczęśliwego wypadku i wierzysz w raport Millera. Jeśli zaś jesteś wyborcą PiS, to na 99% jesteś zwolennikiem hipotezy zamachu i wierzysz w ustalenia zespołu Macierewicza. Zgadza się? No widzisz.

Ale to, że podziały partyjne nałożyły się na podziały w ocenie przyczyn tragedii z 10 kwietnia 2010 roku, to jeszcze nic. Jest to przykre, bo wskazuje na to, że wyborcy nie dochodzą do wniosków samodzielnie, ale łykają i chcą łykać to, co liderzy partyjni im podadzą na tacy, ale to nie jest najgorsze (świadczyłoby to tylko o tym, że elektoraty nie są specjalnie chętne do samodzielnej analizy zjawisk i idą ślepo za narracjami obu partii). Gorsze jest to, że liderzy PiS i PO świadomie wykorzystują ten – wytworzony przez samych siebie – podział i za jego  pomocą chcą utrwalić na zawsze swój duopol. Czyli nie dość, że zaaplikowali swoim wyborcom odpowiednią wersję wydarzeń, to jeszcze świadomie nią grają, bowiem wiedzą, że utrwala ona bipolarną scenę partyjną, gdzie ugrupowania Kaczyńskiego i Tuska majoryzują scenę polityczną. Świadomie więc, choć raczej nie w porozumieniu, odgrywają swoje role i utwierdzają swoje elektoraty w dotychczasowych mniemaniach, skutecznie zabijając w nich chęć rzeczowej dyskusji nad wątpliwościami pojawiającymi się zarówno w raporcie Millera, jak i w ustaleniach zespołu Macierewicza.

Jest jeszcze niewielka grupka ludzi, takich, jak ja, którzy mają coraz więcej wątpliwości i coraz mniej pewności co do tego, co zdarzyło się przed trzema laty. Ale one muszą bezsilnie patrzeć się na to, jak Tusk i Kaczyński wspólnie, z obu stron, kopią rów, który na zawsze ma podzielić Polaków i przypisać po, powiedzmy, 30% społeczeństwa do każdej z partii. Przykry to widok, ale mówiąc bardzo szczerze – nie wiem, co robić, by im to utrudnić i by przekonać ich wyborców do tego, żeby wypowiedzieli posłuszeństwo swoim dotychczasowym panom i zaczęli myśleć samodzielnie. Jak coś wymyślę, to na pewno o tym pomyślę. A na razie chcę pomyśleć o tych wszystkich 96 osobach, które zginęły 10 kwietnia 2010 roku. Zróbcie to też i wy. Chociaż tyle.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka