Marek Migalski Marek Migalski
1281
BLOG

Dyrektywa tytoniowa, czyli brukselski Kononowicz

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 11

 

Niespełna dwa miesiące temu wystosowałem do Komisj Europejskiej pytanie w sprawie przeglądu dyrektywy tytoniowej. Oto jego treść:

 

 

Komisja Europejska przyjęła 19 grudnia br. projekt nowelizacji dyrektywy tytoniowej. Projekt przewiduje zakaz sprzedaży papierosów smakowych – co obejmuje m.in. zakaz sprzedaży papierosów mentolowych oraz papierosów typuslim". Dodatkowo, opakowania papierosów i innych produktów tytoniowych - będą musiały być w 75% pokryte ostrzeżeniami zdrowotnymi – zarówno wizualnymi, jak i słownymi. Nowe przepisy mogą wejść w życie w 2015 lub 2016 roku – jeżeli zostaną zatwierdzone przez kraje Unii Europejskiej i Parlament Europejski.

 

W związku z tym pragnę zapytać:

 

- czy Komisja Europejska przeprowadziła analizę dotyczącą ilości miejsc pracy, które zostaną zlikwidowane w związku z wprowadzeniem nowelizacji dyrektywy tytoniowej (np. w Polsce, która jest jednym z największym producentów papierosówslim")?

 

- czy ostrzeżenia o szkodliwości zdrowotnej, które mają pokrywać w 75% opakowania papierosów, będą zamieszczane także na opakowaniach słodyczy, których nadmierne spożycie, jak wiemy, prowadzi do wielu chorób, a nawet śmierci?

 

- czy ostrzeżenia o szkodliwości zdrowotnej, które mają pokrywać w 75% opakowania papierosów, będą również obejmować samochody, gdyż, jak wiemy, prowadzenie samochodu może zakończyć się śmiercią kierowcy i pasażerów (np. w Polsce w wypadkach samochodowych corocznie ginie prawie pięć tysięcy osób). Ponadto, częste używanie samochodu prowadzi do otyłości, która jest przyczyną wielu chorób układu krążenia. Czy nie lepiej byłoby, żeby Europejczycy chodzili, a nawet biegali, zamiast jeździć samochodem?

 

 

 

Komisja Europejska, w odpowiedzi na moje zapytanie, przytoczyła mało prawdopodobny argument o przeniesieniu miejsc pracy z sektora tytoniowego do innych. Twierdzi mianowicie, że osoby, które rzucą palenie na skutek zmian w dyrektywie, przeznaczą dotychczas wydawane na papierosy pieniądze na inne dobra w tak znaczącym stopniu, że zrekompensuje to liczbę utraconych miejsc pracy w przemyśle tytoniowym. To jakiś absurd!

 

Oto pełna treść odpowiedzii udzielonej przez komisarza Joego Borga:

 

W dniu 19 grudnia 2012 r. Komisja przyjęła wniosek dotyczący przeglądu dyrektywy w sprawie wyrobów tytoniowych. Do wniosku załączona jest dogłębna analiza skutków gospodarczych, rynkowych, społecznych i zdrowotnych. Komisja przeprowadziła szeroko zakrojone konsultacje z zainteresowanymi podmiotami i dokładnie przeanalizowała wyrażane obawy.

 

W odniesieniu do pierwszej kwestii Komisja obliczyła oczekiwane skutki proponowanych środków w poświęconej im części oceny skutków. W przypadku ewentualnego spadku konsumpcji tytoniu o 2% w ciągu pięciu lat od wejścia w życie dyrektywy, szacuje się, że 5 700 miejsc pracy zostałoby utraconych w sektorze tytoniu. Jednakże byłoby to kompensowane stworzeniem około 8 000 nowych miejsc pracy w innych sektorach, ze względu na wzrost wydatków konsumentów na inne towary lub usługi. Ludzie, którzy zaprzestaną palenia przeznaczą prawdopodobnie swój „budżet na papierosy” na zakup innych towarów i usług, wymagających zatrudnienia większej liczby pracowników niż zautomatyzowana produkcja papierosów.

 

Zgodnie z wnioskiem produkcja papierosów „slim” z przeznaczeniem na wywóz do państw trzecich nadal będzie możliwa.

 

Jeśli chodzi o pozostałe dwa pytania, tytoń pozostaje największym możliwym do uniknięcia zagrożeniem dla zdrowia w UE i jest odpowiedzialny za prawie 700 000 zgonów w UE rocznie. Około 50% palaczy umiera przedwcześnie i średnio o 14 lat wcześniej niż osoby niepalące. Z perspektywy zdrowotnej celem dyrektywy jest zniechęcanie młodzieży do rozpoczęcia palenia, biorąc pod uwagę, że 70% palaczy zaczyna palić w wieku poniżej 18 lat. Wyroby tytoniowe jako takie nie są w żaden sposób porównywalne z innymi produktami na rynku, z punktu widzenia możliwych skutków zdrowotnych.

 

Jak widać, KE bardzo dba nie tylko o nasze zdrowie, ale także o likwidację bezrobocia. Uważa, że spadek zapotrzebowania na papierosy spowoduje wzrost liczby zatrudnionych w innych, niż tytoniowy, sektorach. Mam więc propozycję - aby całkowicie rozprawić się z problemem bezrobocia, należy zlikwidować także przemysł alkoholowy, bowiem ludzie, którzy dotychczas przeznaczali swoje pieniądze na zakup tej właśnie używki, będą nabywać inne dobra i napędzać rozwój miejsc pracy w innych gałęziach przemysłu! Potem należy zamknąć wszystkie zakłady produkujące kawę, słodycze i inne produkty, które mogą powodować nadciśnienie. Skutkiem na pewno będzie rozwój innych sektorów, bowiem konsumenci zaoszczędzone na kawie i słodyczach pieniądze, będą wydawać na inne produkty. A jak dobrze pójdzie, trzeba już pójść na całość - zlikwidować wszystkie zakłady pracy, bowiem wówczas ilość zgromadzonej w kieszeniach konsumentów kasy będzie wielkim kołem napędowym innych dziedzin życia! Jakich? Tego nie wiem. Ale przemysł biurokratyczny na pewno będzie się świetnie rozwijał. Kononowicz miał rację - dojdziemy momentu, że "nie będzie niczego". Kto by jednak pomyślał, że Kononowicz stanie się ideologiem brukselskich biurokratów.

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka