Marek Migalski Marek Migalski
1247
BLOG

O dziewictwie, Romaszewskiej, mediach i, a jakże, o mnie

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 8

 

Opiszę wam dziś, kiedy i dlaczego straciłem dziewictwo polityczno - medialne. Ale najpierw kilka słów komentarza do wczorajszego materiału "Wiadomości" TVP o 5. rocznicy Bielsatu. W materiale nie pokazano ani na sekundę jego dyrektorki, czyli Agnieszki Romaszewskiej - Guzy, a początek był oparty o akcję zorganizowaną wczoraj przez moje biuro w sprawie uwolnienia Daszkiewicza i Statkiewicza. W materiale wypowiadała się nawet moja asystentka, ale przedstawiono ją chyba jako jakąś przypadkową studentkę - byle tylko nie powiedzieć, że pracuje dla mnie i cała akcja była od początku do końca przeprowadzona przez moje biuro. Ale ja już nie mam złudzeń, czym są polskie media i polscy dziennikarze (a raczej - większość z nich, żeby nie obrażać wszystkich).
 
A teraz o owej utracie nadziei i dziewictwa. Jakiś czas temu moje biuro zorganizowało flash mob w obronie białoruskiego działacza, który jest jednocześnie studentem Uniwersytetu Śląskiego. Pod rektoratem zebrało się prawie 200 osób - demonstrowali solidarność z Ivanem Szylą, wystosowali list do Łukaszenki, stworzyli wielką flagę Białorusi.
 
 
 
 
 
Przyznacie, że jak na warunki katowickie, to było to wydarzenie znaczące, ciekawe i ze wszech miar warte odnotowania. Jakież było moje zdziwienie, kiedy nazajutrz w "Dzienniku Zachodnim", największej gazecie w naszym regionie, nie znalazłem żadnej wzmianki o tej akcji, natomiast mogłem przeczytać, że Jerzy Buzek przespacerował się wśród umierających ludzi.
 
 
1)     Link do artykułu Dziennika Zachodniego z 21.02. 2012
 
 
 
Napisałem więc do redaktora naczelnego DZ. Oto ten list:
 
 
 
"Sz. P.
Zenon Nowak
Prezes Polskapresse sp. z o. o. Oddział Prasa Śląska
 
Sz. P.
Marek Twaróg
Redaktor Naczelny „Dziennika Zachodniego”
 
 
 
 
Szanowni Panowie,
w dniu dzisiejszym ukazał się na stronach „Dziennika Zachodniego” artykuł, pod tytułem „Jerzy Buzek przeszedł w Katowicach drogę chorych”. Oto treść tego krótkiego artykułu oraz link do niego (błędy językowe, interpunkcyjne oraz literówki są prezentowane jak w oryginalnym tekście):
 
„Prof. Jerzy Buzek odwiedził wczoraj nowy dom Hospicjum Cordis w Katowicach – Janowie. Dla byłego premiera i przewodniczącego Europarlamentu była to pierwsza wizyta w tym miejscu, więc nie krył zaskoczenia ekspresowym temptem, w jakim został wzniesiony ten budynek oraz ogromnym zaangażowaniem wolontariuszy w jego budowę.
- To niesamowita sprawa – powtarzał jak mantrę oglądając kolejne pomieszczenia obiektu. Szefowa Hospcjum, Jolanta Grabowska-Markowska prowadziła prof. Buzka dokładnie taką trasą, jaką pokonują trafiający tutaj pacjenci: od poradni i pokoju lekarskiego po sale do terapii i pokoje chorych. Na Jerzego Buzka czekali też wolontariusze, którzy uczestniczyli w budowie hospicjum. Wielu z nich w roku 2009 spędziło tutaj znaczną część swoich wakacji.
 
- Wiedzieliśmy, że robimy to w dobrym celu. Lepiej przecież pomagać aniżeli się obijać – skwitowała Zuzia Latocha z VII Liceum Ogólnokształcącego w Katowicach – Ligocie. Zarówno ona, jak i jej koleżanki nadal pomagają Hospicjum. Mimo zakończonej jesienią budowy nowej siedziby, przeprowadzki do niej wszystkich pacjentów ze dawnego gmachu w Mysłowicach oraz wsparcia wielu ludzi dobrej woli Hospicjum Cordis nadal potrzebuje pomocy. Zwłaszcza tej finansowej. Inwestycja w Janowie pochłonęła bowiem większe kwoty niż się spodziewano i nie wiadomo, czy wpływy z 1 procenta, przekazanego przez rozliczających się z fiskusem, w całości zrekompensują poniesione wydatki.” (artykuł ukazał się także w wersji papierowej)
 
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/513837,jerzy-buzek-przeszedl-w-katowicach-droge-chorych,id,t.html

 
A teraz coś, co nie znalazło Panów uznania:
 
„Dzisiaj minął dokładnie tydzień od zatrzymania Ivana Shyli, młodego białoruskiego opozycjonisty studiującego na Uniwersytecie Śląskim. Przypomnijmy, że Shyla został zatrzymany 14 lutego przez funkcjonariuszy Specnazu przed biurem PEN-Centrum w Mińsku, gdzie miał wziąć udział w ceremonii wręczenia nagrody „Kocham Białoruś”. Przyznają ją aktywiści „Młodego Frontu”, do którego Iwan należy. Sąd zdecydował, że Ivan spędzi w areszcie 22 dni za ubiegłoroczną akcję solidarności z Dzmitrijem Daszkiewiczem przed kolonią karną w Gorkach, a także za udział w akcji protestu w Soligorsku.
W geście solidarności z Ivanem, biuro europosła dra Marka Migalskiego, członkowie Niezależnego Zrzeszenia Studentów UŚ i przedstawiciele redakcji portalu „Korespondent Wschodni”, z którym współpracuje białoruski opozycjonista, zorganizowali dzisiaj akcję przed Rektoratem Uniwersytetu Śląskiego. Akcja cieszyła się dużym zainteresowaniem. W ciągu 4 godzin ponad 200 studentów wypisało kartki pocztowe dla Ivana. Wszystkie pocztówki zostaną wysłane do więzienia na Okrestinie, gdzie odbywa areszt Białorusin.
Te kartki pocztowe są najprostszym gestem solidarności z Ivanem. Chcemy pokazać Ivanowi, że nie pozostał sam w tej trudnej sytuacji, a białoruskim władzom, że bacznie monitorujemy sytuację naszego kolegi. Uczestnicy akcji solidarności z Ivanem mieli również okazję napisania kilku słów i podpisania się na transparencie, który zostanie mu przekazany po jego powrocie do Katowic.
Punktem kulminacyjnym  całej akcji był flash mob, podczas którego studenci uformowali flagę Wolnej Białorusi przy użyciu białych i czerwonych balonów.”
http://www.migalski.eu/aktualnosci/akcja-solidarnosci-z-ivanem-shyla/21-02-2012

Dlaczego o tym piszę? Na początku wyjaśnię, że przez osobistą sympatię do Panów oraz przez wiarę w waszą zawodową uczciwość. Nie mam bowiem złudzeń, co do rzetelności „Gazety Wyborczej”, czy też mediów publicznych opanowanych przez partie rządzące. Ale wobec Was owe złudzenia miałem. Nie potrafię jednak wyjaśnić,  dlaczego uznaliście za istotny fakt odwiedzenia przez eurodeputowanego Platformy Obywatelskiej hospicjum (nawet jeśli kiedyś był premierem i szefem PE), a nie uznaliście za ważny fakt społeczny demonstracji pod UŚ w sprawie uwolnienia białoruskiego studenta tego uniwersytetu. Co ważnego jest w fakcie, że polityk PO – jak piszecie – powtarzał, jak mantrę „To niesamowita sprawa” i przechadzał się wśród chorych i umierających? I co nieważnego jest w tym, że polityk PJN skrzyknął 200 młodych ludzi na flash mob, by działali w słusznej sprawie ratowania swojego kolegi. Dlaczego Wasz dziennikarz robi relację z miejsca, w którym nic się nie stało (wszak J. Buzek nie ofiarował niczego, niczego nie wybudował, nic nie pomógł potrzebującym w tym hospicjum, a jedynie „przeszedł od poradni, do sali chorych”), a żaden z Waszych pracowników nie relacjonuje szlachetnej akcji mogącej uratować zdrowie młodego człowieka? Czy tylko dlatego, że jeden jest z partii rządzącej, a drugi z pozaparlamentarnej partii opozycyjnej?
Moje uwagi nie są krytyką Jerzego Buzka – każdy polityk wykorzystałby taką usłużność mediów i był wdzięczny za tę czynność, którą mu zrobiliście. Ale czy nie uważacie Panowie, że łamiecie wszelkie standardy informowania Czytelników o tym, co dzieje się w ich regionie i jak sprawują się ci, których wybierają oni do ciał przedstawicielskich? Uważacie, że uczciwie przedstawiliście wczorajszą aktywność europosłów? Uważacie, że Wasza gazeta rzetelnie wypełniła zadanie informowania ludzi o życiu społecznym i politycznym w naszym województwie? Naprawdę sądzicie, że przechadzka jednego europosła wśród cierpiących i umierających jest ważniejsza, niż akcja innego europosła, która zgromadziła 200 osób, a jej celem było uwolnienie białoruskiego studenta Uniwersytetu Śląskiego? Jak potem, w wyborach, ludzie mają podejmować sensowne decyzje, jeśli przez kilka lat karmieni są takimi żałosnymi laurkami pod adresem jednych i przemilczaniem działalności drugich?
I jeszcze jedno – w tym roku akcja, prowadzona przez Waszą redakcję, „Wybierz sobie  Mikołaja”, w której miałem zaszczyt uczestniczyć, wspomagała właśnie to Hospicjum, w którym wczoraj gościł J. Buzek. Czy nie uważacie Panowie, że robienie relacji z jego pobytu w tym miejscu, w zaledwie miesiąc po uroczystości wręczenia Mikołajów, jest wykorzystywaniem szlachetnej akcji do promowania polityka partii rządzącej? Jak mają się czuć wszyscy ci, którzy w dobrej wierze, brali udział w Waszej mikołajowej inicjatywnie, widząc, jak jeden polityk fotografowany jest w miejscu, na którego budowę wspólnie zbierali środki? Czy uważacie Panowie, że to nie jest wysługiwanie się obecnej władzy? Czy sądzicie, że to uczciwe wobec wszystkich innych uczestników Waszej akcji?
W związku z tym, co napisałem, informuję Panów, że:
- powyższy list prześlę, do Rady Etyki Mediów, zarządu Polskapresse, Zarządu Głównego SDP oraz do dyrektora Centrum Monitoringu Wolności Prasy, a także opublikuję na moim blogu
- zwracam się z prośbą o niezapraszanie mnie w przyszłym roku na Waszą akcję „Wybierz swojego Mikołaja”, bowiem nie mam zamiaru brać udziału w promocji partii rządzącej (oczywiście – zobowiązania z tegorocznej akcji zostaną przeze mnie wypełnione)
- proszę o wyasygnowanie z funduszu reprezentacyjnego Waszej gazety trzech złotych na lizaka dla Pana Michała Wrońskiego (autora „artykułu” o przechadzce J. Buzka po Hospicjum, bowiem za to, co robi dla Platformy Obywatelskiej, po prostu mu się należy
- proszę o zamieszczenie powyższego listu na Waszych łamach, by choć w ten sposób Wasi Czytelnicy mogli dowiedzieć się o akcji w obronie Ivana Shyli.
 
 
Z poważaniem
Marek Migalski"
 
 
 
 
 
 
A oto odpowiedź pana redaktora:
 
"Szanowny Pan,
Marek Migalski
Poseł do Parlamentu Europejskiego
 
 
Szanowny Marku,
 
(zaczynam tak, choć jeśli tylko dasz sygnał, że powinienem pisać Panie Migalski- bo Ty też zawracasz się do mnie per Pan- to oczywiście uszanuję). Kieruję do Ciebie prywatny list, bo tylko w ten sposób zamierzam odpisać na Twoje pismo i wcześniejszy wpis na blogu.
W dziewięciu punktach wyklaruję w czym rzecz: 1. Tekst był promocją Hospicjum Cordis, informujemy o wszystkim, co tam się dzieje i jest to działanie celowe i programowe, wspieramy bowiem na wszystkie sposoby tę niezwykle ważną placówkę. 2. Oczywiście, zgodnie z wolą nie zaprosimy Cię na Mikołaje. 3. Niepoinformowanie o Twojej akcji nie było żadnym celowym działaniem, nikt nie rozważał tego pod kątem politycznym czy innym, bo nikt o tej akcji nie wiedział. Najwyraźniej za słabo była wypromowana. Codziennie w DZ jest ponad sto różnych informacji, pominięcie jednego happeningu nie jest żadnym błędem redakcji. 4. Tak, uważam, że dobrze informujemy Czytelników „o życiu społecznym i politycznym w naszym województwie” (jak piszesz) i nie łamiemy „standardów informowania”. 5. Tak, uważam, że „przechadzka” (jak piszesz) była ważniejsza, niż Twoja akcja, której „celem było uwolnienie białoruskiego studenta UŚ” (jak piszesz),gdyż celem Twojej akcji nie było uwolnienie studenta, a zaledwie napisanie kartek pocztowych, co jest zasadniczą różnicą. 6. Nie bój nic, nawet ludzie karmieni „żałosnymi laurkami” (jak piszesz) najwyraźniej podejmują sensowne decyzje; może nie są one po Twojej myśli, ale to nie znaczy, że nie są sensowne. 7. Lizaka nie kupię. 8. Listu nie opublikuję. 9. Wyślij list, gdzie uważasz.
Natomiast poniżej pozwolę sobie na kilka zdań mojej oceny tej sytuacji. Z uwagi na to, że znamy się nie od wczoraj i chyba nawet zdarzało się, że lubiliśmy ze sobą rozmawiać, pozwalam sobie na komfort nieodpowiadania Tuwimem (gdyby pod Tuwima i endeka podpiąć innych bohaterów sporu). I napiszę tak. Wydawało mi się, że Twoja inteligencja, zapał polemiczny, ale też wybór drogi życiowej i wybór metod walki ze swoimi oponentami, że wszystko to nie stoi w sprzeczności ze zwykłą kindersztubą, życzliwością wobec ludzi, szanowaniem znajomych i nieznajomych. Dziś niestety nie jestem tego taki pewien. Wiesz dobrze, że nawet największe brednie, polemiki dla draki, szybkie myśli ot tak bez namysłu rzucone, ale ubrane w formę oficjalnego listu dla wielu nabierają nagle wielkiego znaczenia. Opublikowałeś swe przemyślenia w internecie i nawet jeśli przyjmiemy, że to tylko grafomańska platforma blogowa, to dla mnie jest to dowód, ze chodziło Ci o raban ledwie, a nie załatwienie sprawy. Nadałeś błahej sprawie, źle przez Ciebie rozeznanej i zrozumianej, charakter wielkiego sporo ideologicznego.To oczywisty idiotyzm.
Jeśli mi pozwolisz, nadal będę uważał się za Twojego kumpla ze studiów i dziennikarza, który był przy Tobie, gdy o mediach nie miałeś jeszcze zielonego pojęcia (w przeciwieństwie do dzisiaj, kiedy wydaje Ci się, że żonglujesz nimi jak chcesz). Oczywiście , jeśli uznasz, że słowa powyżej nie są życzliwym listem tylko głupawym kazaniem lokalnego dziennikarzyny- w porządku, jakoś wspólnie damy radę. Tłumaczę jednak, że staram się nadążyć za stylem wypowiedzi zastosowanym w Twoim piśmie.
 
                                                Pozdrawiam i pozostaję z szacunkiem
                                                Marek Twaróg"
 
 
 
 
 
 
Po tej odpowiedzi właściwie straciłem nadzieję, że media w Polsce mogą zachowywać się przyzwoicie, jeśli w oficjalnym liście, redaktor poważnej gazety pisze takie rzeczy. Dlatego od tamtego momentu robię swoje i się właściwie nie przejmuję tym, co media napiszą lub nie napiszą o mojej działalności. To ich sumienia i jak się chcą świnić i zaprzeczać swojej misji, to ich sprawa. Będą się kiedyś smażyć w jakimś piekielnym kotle. Czasami jest mi tylko przykro, że o mojej działalności nie mają się szansy dowiedzieć moi potencjalni wyborcy (mimo aktywności na necie czy na twitterze), a o przechadzkach Jerzego Buzka elektorat informowany jest na bieżąco. Potem nie dziwmy się wynikom w wyborach. Ludzie faszerowani tego typu rodzajem dziennikarstwa będą wybierać tych, o których przez cały czas słyszeli, że są fajni i mili, a innych - zamilczanych na śmierć - porzucą w pogardzie. Ale nie jestem w stanie tego zmienić. Mogę się tylko tym nie przejmować, mieć to w dupie i robić swoje. Co zresztą robię - wszystkie trzy rzeczy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka