Marek Migalski Marek Migalski
8590
BLOG

Obrzygany przez Jakuba Śpiewaka

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 33

 Szanowny Panie Jakubie Śpiewak,

Z zainteresowaniem przeczytałem Pana wczorajszy wpis na portalu www.natemat.pl pt „Rzygam Smoleńskiem” http://jakubspiewak.natemat.pl/37851,rzygam-smolenskiem Zachęcony gastrycznym tytułem, zapoznałem się z jego treścią i muszę przyznać, że nie żałuję. Dał mi Pan bowiem okazję do obcowania z czym, co – niezbyt elegancko – nazwałem manifestem kretyna. Mogłem za darmo wniknąć w umysłowość kogoś, kogo istnienia nawet nie podejrzewałem, bowiem sądziłem, ze osobniki o takiej inteligenci wyginęły w sposób naturalny w procesie ewolucji. Panu się jednak udało i szczerze Panu tego wyczynu gratuluję. Mając taki bałagan w głowie przetrwać – to wyczyn nie lada.

Na wstępie swojego credo wykrzykuje Pan, że ma Pan „w głębokim poważaniu to, czy wiozący polską delegację na katyńskie uroczystości samolot ściął skrzydłem brzozę, czy na odwrót - brzoza rozwaliła skrzydło samolotu, czy rozpylano sztuczną mgłę albo hel, czy tupolew wybuchł nad ziemią, czy pod ziemią, czy był na nim trotyl, semteks, czy nitrogliceryna. Nie interesuje mnie, czy Władimir Putin i Angela Merkel osobiście strzelali niedobitkom w głowy, czy też oboje kazali robić to Donaldowi Tuskowi. Rzygam Smoleńskiem.”. Mówiąc lapidarnie – nie dba Pan o co, czy prezydent RP i 95 innych osób zginęło, czy też zostało zamordowanych. Muszę przyznać, że Pana odwaga zrobiła na mnie duże wrażenie. Ja nie tylko chciałbym się dowiedzieć, jak było, ale nawet – w zależności od tego, jaką uzyskałbym odpowiedź – modyfikowałbym swoje zachowanie. A Pan – nie! Pana to nie interesuje, Pan ma to w „głębokim poważaniu” (nota bene – doceniam także Pana klasę, bo przecież mógłby Pan napisać, że to, czy zabito głowę Pana państwa czy też nie, ma Pan w dupie; ale Pan nie – Pan, że „w głębokim poważaniu”- co podkreśla jedynie Pana klasę).
Nawołuje Pan więc do tego, żeby nie zajmować się już tą sprawą i zająć się kwestiami naprawdę istotnymi: „Czy naprawdę w naszym kraju nie ma większych ani ważniejszych problemów? Czy nie mamy o czym dyskutować, ani o co się spierać? Chcę żyć w kraju, w którym spieramy się o to, co ważne i w którym rząd zajmuje się tym, co ważne. A - z całym szacunkiem dla pamięci o wszystkich, którzy zginęli w lotniczej katastrofie i dla ich bliskich - wcale nie jest to sprawa dla kraju najważniejsza.” Wiem, że dla Pana to zapewne oczywiste, ale mnie – ubogiemu duchem i umysłem – wydaje się, że chyba nie ma ważniejszych spraw dla państwa, niż wyjaśnienie, jak zginął jego przywódca. Pan nie przytacza tych spraw ważniejszych, bo dla Pana to chyba oczywiste, ale mi nie pozostaje nic innego, jak jedynie dywagować, co – w Pana opinii – może być od tego ważniejszego. Może dyskryminacja homoseksualistów, może prześladowania feministek, a może nawet teokratyczne rządy wszędobylskiego Kościoła. Ja nie wiem, a Pan nic nie pisze – to nie fair wobec czytelników i tą właśnie drogą ośmielam się zwrócić Panu uwagę na tę okoliczność.
Następnie pisze Pan, że „W Smoleńsku rozbił się samolot, który wiózł Lecha Kaczyńskiego do Katynia, by mógł tam urządzać kampanię wyborczą. Kampanię przed wyborami, które, jak wskazywały wszystkie sondaże, Lech Kaczyński sromotnie by przegrał. Na Wawelu nie pochowano męża stanu.” W tym ważnym zdaniu aż dwie kwestie ujął Pan w sposób nowatorski. Po pierwsze, uznał Pan, że Lech Kaczyński leciał do Katynia prowadzić kampanię wyborczą. To oczywiste – zwłaszcza, że w poprzednich latach ów „niemąż stanu” robił to także. Jak jednak nazwałby Pan o trzy dni wcześniejszą,  i organizowaną po raz pierwszy, wizytę Donalda Tuska? Przyznam, że Pana nowatorskie ujęcie tego problematu może natykać się na niechętne uwagi ludzi znających się na polityce. Po drugie, odmawia Pan Lechowi Kaczyńskiemu tytułu „męża stanu”. I słusznie – może ludzie choć Pana posłuchają, jeśli wciąż nie są w stanie uwierzyć wielokrotnym zapewnieniom Janusza Palikota czy Stefana Niesiołowskiego. Dobrze byłoby, jeśli mogę coś zasugerować, żeby w następnych Pana manifestach jasno wskazywał Pan kto, Pana zdaniem, zasługuje na określanie go mianem „męża stanu”. I dlaczego są to Donald Tusk i Bronisław Komorowski.
Słusznie jedyną nadzieję na skończenie z tym smoleńskim szaleństwem upatruje Pan w premierze, który – to już moja opinia – wielokrotnie dał świadectwo, że nie interesują go tego typu spory i chce jak najszybciej zakasać rękawy i wziąć się do rzetelnej i ciężkiej pracy dla Polaków. Pisze Pan więc słusznie: „Rząd Donalda Tuska musi sobie teraz odpowiedzieć na pytanie, na ile sprawa smoleńska i jej wyjaśnienie jest istotne dla większości społeczeństwa. I na podstawie tej odpowiedzi rząd musi w końcu postawić sprawy jasno: Albo powołać jakąś niezależną komisję i liczyć, że ona cokolwiek wyjaśni i te wyjaśnienia kogokolwiek zadowolą albo wreszcie przeciąć to smoleńskie szaleństwo, doprowadzając do jak najszybszego zakończenia postępowania prokuratorskiego i przypominając, że sprawę wcześniej zbadała również tzw. komisja Millera.”. Przyznam, że nie wszytko zrozumiałem – bo chyba rząd Tuska nic innego nie robi, jak wciąż przypomina, że sprawa była wcześniej zbadana przez komisję Millera. Ale – nie uwierzy Pan – są w Polsce ludzie, którzy kwestionują wyniki prac owej komisji. Dlatego obawiam się, że postulowane przez Pana powołanie niezależnej komisji przez Tuska nic tu nie da (zresztą wielu będzie kpić w Pana, ze chce Pan, żeby Tusk powoływał niezależną komisję, uznając, że  już wówczas nie byłaby ona taka niezależna, ale proszę sobie nie dać wmówić, że pisze Pan głupoty i nic Pan z tego wszystkiego nie rozumie).  Niestety, również drugi człon zaproponowanej przez Pana rozsądnej alternatywy (czyli jak najszybsze zakończenie przez premiera postępowania prokuratorskiego) może być obiektem kpin, bowiem w Polsce szef rządu nie może kończyć prac jakiejkolwiek prokuratury. Uczulam Pana na tę linię ataku, bo w naszym kraju – jak Pan się może tylko domyślać – nie brak ludzi złych i złośliwych.
Domyśla się już chyba Pan, jak Panu dobrze życzę, więc nie mogę wskazać na jeszcze jeden fragment Pana rzygowin (tak chyba bowiem powinienem poprawnie określać tekst, w którym deklaruje Pan, że będzie rzygał). Pisze Pan bowiem słusznie: „Gdyby na chwilę potraktować takie (sformułowane przez Jarosława Kaczyńskiego -  przyp. MM) oskarżenie poważnie, trzeba by uznać, że premier polskiego rządu dopuścił się zdrady kraju, przeprowadził zamach stanu oraz zamordował 96 obywateli, w tym głowę państwa. To najpoważniejsze oskarżenie, jakie można rzucić. Problem w tym, że rzucone zostało tak sobie, dla politycznego interesu albo z powodu niezrównoważenia psychicznego lidera największej partii opozycyjnej.” To wszystko prawda, ale – jak znów ktoś niegodny i ogarnięty manią upokarzania Pana mógłby zauważyć – ta Pana trafna uwaga stoi w sprzeczności z Pana – również trafną – konstatacją, że nie jest ważne, z czym mamy do czynienia w przypadku tragedii smoleńskiej. Jak Pan uroczo zauważył, ma Pan w „głębokim poważaniu” co się ta stało, więc też chyba musiałby Pan mieć w takim samym, a nawet głębszym, poważaniu to, co o tym uważa Jarosław Kaczyński. Jeśli bowiem Panu wolno uważać, co się Panu spodoba, to i Kaczyński musi mieć takie samo prawo. No i nie można by raczej sensownie twierdzić, że jego oskarżenia pod adresem rządu są „najpoważniejszymi, jaki można rzucić”, no bo jeśli nie ma znaczenia, co tam się tego 10 kwietnia 2010 roku stało, to chyba i oskarżenia nie mogą być najpoważniejszymi. Pan uważa, że tam był tylko wypadek, więc i Kaczyński niech sobie uważa – psychol jeden – co mu się tylko w tej jego chorej łepetynie naroi. Mnie to nie przeszkadza, ale proszę pamiętać – czytają Pana nie tylko osoby darzące Pana tak wielką sympatią, jak ja.
A teraz, Panie Jakubie Śpiewak, chwilę na poważnie. Pana tekst jest manifestem idioty, autodeklaracją kretyna. Wszystko się Panu ze wszystkimi pomieszało. Pamiętam, jak celnie i sensownie odpierał Pan chamskie, wulgarne i niesprawiedliwe ataki Owsiaka na Rzecznika Praw Dziecka. Zrobił to Pan z klasą i znawstwem przedmiotu. I jednego i drugiego zabrakło Panu przy okazji bluzgu i rzygowin, które Pan z siebie wydobył przy okazji ataku na sprawę smoleńską. Pana deklaracja, że ma Pan w głębokim poważaniu, co się tam stało, klasyfikuje Pana do kategorii debila dekady. Proszę przyjąć moją dobrą radę – niech się Pan zajmie ochroną dzieci, pracą dla nich, zabezpieczaniem ich przed zagrożeniami. W innych tematach to Pan jest zagrożeniem, to Pana rzyganie wymusza obronę, to Pana myśli są molestowaniem. Niech Pan już nie rzyga. Niech Pan sobie powyciera usta i wraca do swojej pracy. A i ci, którzy mają wrócić do wyjaśniania tragedii smoleńskiej też niech do niej wrócą.
Z poważaniem
Marek Migalski 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka