Marek Migalski Marek Migalski
1882
BLOG

Jestem przeciw głodówce. Nie takie metody, Panowie!

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 94

Mogę oboma rękami podpisać się pod postulatami głodujących w krakowskim kościele, ale jednocześnie stanowczo sprzeciwiam się tej formie protestu. To nie jest sposób walki o swoje postulaty w demokratycznym państwie. To jest kpina z tych, którzy – tak jak Siergiej Kavalenka – walczą tą formą o elementarne prawo do życia i do wolności.

W całości popieram to, o co walczą protestujący – tak, jak oni uważam za skandaliczne ograniczenie liczby godzin przedmiotów  humanistycznych, przyrodniczych, matematycznych oraz próby wyprowadzenia religii ze szkół. Ale co z tego? Czy będziemy popierać także głodówkę tych, którzy – równie zasadnie – domagaliby się zwiększenia liczby WF czy muzyki? Przecież to prawda, że młodzi Polacy są coraz mniej sprawni fizycznie i mniej muzykalni, i dobrze byłoby coś z tym zrobić, ale czy głodówka jest dobrym sposobem walki o te normalne postulaty? Rozumiem argumenty  tych, którzy wyrażają poparcie dla postulatów naprawy polskiej szkoły, ale stanowczo odrzucam tak skrajną formę protestu. Winna ona być zarezerwowana tylko dla obrony najbardziej elementarnych praw – takich, jak wolność czy niepodległość. Kształt szkolnictwa średniego, choć ważny, nie należy do takiego katalogu podstawowych kwestii. I jest kpiną z tych, którzy obecnie, w ekstremalnych warunkach, w więzieniu, walczą o życie i  wolność. Popatrzmy na Siergieja Kavalenkę na Białorusi – może wtedy protestujący odczują wstyd i zrozumieją, jak nieadekwatny środek znaleźli na przeprowadzenie akcji w szlachetnej, skądinąd, sprawie.

Historia powtarza się jako farsa – powiadał klasyk. I trochę tak jest w odniesieniu do dawnych, dzielnych opozycjonistów, którzy walczyli w komuną w latach 80-tych. Ale dzisiaj mamy państwo, w którym odbywają się wolne wybory. I to w ich czasie mogą dokonywać selekcji tych, którzy reprezentują ich postulaty (także w kwestii edukacji). Jeśli zwycięża siła chcąca degradować szkolnictwo, to ich prawem, a nawet obowiązkiem, jest głosowanie na inne partie, sprzeciwiające się temu. Głodówka należy do repertuaru walki o swoje prawa i postulaty w systemach niedemokratycznych. W dzisiejszej Polsce służą do tego elekcje parlamentarne. Nasze państwo nie jest doskonałe, ale odbywają się w nim wolne wybory i niech to będzie nadzieją dla protestujących. Zmieńmy ten zły rząd i złą minister edukacji w wyborach, a nie poprzez głodówki.

Dlatego nie podpisuję się pod apelami, szanowanego przeze mnie profesora Antoniego Dudka, żeby popierać ten protest. I nie potrafię chylić głowy  przed protestującymi, jak chciał Piotr Zaremba (nota bene – chyba Redaktor nie doczytał tego, o co walczą głodujący, bowiem -jako historykowi – wydało mu się, że walczą jedynie o zwiększenie liczby godzin historii, choć o tym nie ma ani słowa w ich deklaracji). Wbrew temu, co pisze Zaremba, protestujący nie postawi na szali swojego zdrowia i samopoczucia. Jest dokładnie odwrotnie – samopoczucie chyba mają lepsze, a ich zdrowiu nic nie grozi (zobaczycie, że wyjdą z tego bez szwanku). Niech zobaczą zdjęcia Kavalenki i niech zrozumieją, czym jest strajk głodowy, a czym powinien być – w pełni uzasadniony – protest przeciwko skandalicznym dokonaniom minister Hall. Popieram więc postulaty, nie popieram metod.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka