Marek Migalski Marek Migalski
7979
BLOG

PO - to już jest koniec!

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 129

Tak, wiem – już wielokrotnie wieszczono koniec panowania Platformy Obywatelskiej. Mówiono – kryzys przyjdzie po 18 miesiącach rządzenia. Potem, że po dwóch latach. A to, że PO – rządząc tak beznadziejnie, jak to było widać od 2007 roku – musi przegrać po czterech latach nicnierobienia, było dla wszystkich prawie oczywiste. Ale wszystko to okazywało się jedynie płonnymi nadziejami, klasycznym wishful thinking, chciejstwem. Odpowiedź na pytanie,  dlaczego tak się działo, wykracza poza ramy tej notki, ale uznajmy, że najważniejszymi czynnikami wciąż nie malejącej popularności Tuska i jego ekipy były – sympatia mediów, słabość opozycji, deal zawarty przez rządzących z silnymi lobbies wewnątrz kraju, ugodowość względem sił zewnętrznych, sprawność PR-owska rządu, rezygnacja z niepopularnych a koniecznych reform, silny popyt wewnętrzny, który pastwił, że w miarę skuteczne przeszliśmy  przez pierwszą falę kryzysu, wytworzenie się mody na głosowanie na PO jako na partię profesjonalistów, fachowców i ludzi sukcesu.

Na naszych oczach kończy się ten okres. Nie mam na to żadnego politologicznego dowodu, ale czuję to po kościach. „Czucie po kościach” nie jest być może najbardziej precyzyjnym narzędziem badawczym, ale nigdy mnie nie zawiodło. Czas Platformy kończy się! Patrzmy na to i uważnie rejestrujmy ten proces. To się naprawdę dzieje! Co prawda, sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu, ale dla ludzi bystrych dostępna jest wiedza nie tylko a posteriori, ale także in statu nascendi. To już jest koniec.

Tusk postanowił na początku swojej drugiej kadencji ruszyć do jakiejkolwiek reformy i okazało się, ze ta ekipa jest do tego niezdolna, organicznie nieprzygotowana, nieprzywykła. Potrafili trwać u władzy i nieudolnie administrować, ale nic więcej. Zaczynają wkurzać poszczególne grupy społeczne w Polsce. Zaczynają udawać, ze walczą o nasze interesy na zewnątrz. Ale wychodzi na wierzch, jak wiele zaniedbań poczynili od 2007, jak bardzo upokorzyli Polskę na arenie międzynarodowej, jak mocno przespali dany im czas. Coraz więcej dziennikarzy, dotychczas im życzliwych, widzi jaką niekompetentną są ekipą, jakimi tanimi cwaniakami się okazali, jak nieefektywnie rządzili. Głosowanie na nich staje się raczej powodem do wstydu i obciachu – jak w czasie wyborów prezydenckich to głosowanie na kandydata Platformy, a nie na kandydata PiS,  było porównywane do głosowania na polską wersję  Borata i Forresta Gumpa . Dziś znowu mamy do czynienia z tym samym mechanizmem – zwłaszcza wśród „młodych, wykształconych, z wielkich miast”. Dochodzi do tego efekt nudy, o którym pisałem wczoraj – mechanizm zabójczy dla obecnej ekipy.

 I wreszcie czynnik najbardziej przewrotny – świadomość, ze do następnych wyborów jest prawie dwa i pół roku, a do wyborów parlamentarnych trzy i pół. To zupełnie uśpiło obecną ekipę, spowodowało, że uznali, że nie muszą się starać, że Polacy i tak wszystko przełkną. To także był czynnik przyśpieszający erozję tej ekipy i jej kompromitację. Dzisiaj wydaje się oczywiste – to początek końca Platformy. Pytanie najciekawsze brzmi – kto z tego politycznie skorzysta? Nie sądzę, by było to PiS (za bardzo są przewidywalni i za bardzo utrwaliła się o nich opinia, jako o ludziach niezdolnych do autorefleksji). Może to być szansa dla lewicy, ale na szczęście zajęta jest ona konfliktem między Millerem a Palikotem. A więc kto? Od 2007 roku nie było takiej szansy dla nowej siły politycznej usytuowanej w centroprawicowej przestrzeni politycznej. Mam ogromną nadzieję, że siła ta będzie konstytuować się wokół PJN. Przegraliśmy swoją pierwszą szansę (po części na własne życzenie). Wierzę, że drugiej szansy nie zmarnujemy i odbierzemy prawo Tuskowi do dominacji na polskiej scenie politycznej.  Ale o tym napiszę w jutrzejszej notce. A na razie – cieszmy się. To już jest koniec!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka