Marek Migalski Marek Migalski
1274
BLOG

Z dziejów honoru w Polsce (współczesnej).

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 25

 

Chciałbym wypowiedzieć się o wczorajszej tragedii w Poznaniu w kontekście po części tylko politycznym. Wiele wypowiedziano już słów, zdążono nawet uznać prokuratora Przybyłę za niezrównoważonego (niezawodny Stefan Niesiołowski), analizuje się przyczyny tego dramatycznego wydarzenia. Ale nikt nie zwrócił uwagi na jeden, specyficzny aspekt wczorajszej próby samobójczej. Na aspekt honorowy.
 
Bo czyn Mikołaja Przybyły dlatego jest dla nas tak niezrozumiały, że pojęcie honoru staje się w naszym kraju, ale także we współczesnej cywilizacji, coraz bardziej niezrozumiałe. Po części zawdzięczać to możemy materializmowi i permisywizmowi towarzyszącemu nam od wielu dziesięcioleci. Ale jeśli sięgnąć głębiej, to pierwszym poważnym uderzeniem w pojęcie honoru było chrześcijaństwo. Tak, tak - chrześcijaństwo, które tyle dobra przyniosło Europie i światu, zredefiniowało honor i odebrało mu taki blask, jakim cieszył się on w czasach starożytnych. Wówczas był podstawową wartością (zwłaszcza w życiu mężczyzny), Platon thymos (czyli chęć uznania, bardzo zbliżone uczucie do pojęcia honoru) uczynił jedną z trzech najważniejszych części duszy ludzkiej (obok sfery pożądliwej i rozumnej), utrata honoru oznaczała konieczność odebrania sobie życia. Egzystencja ludzka była wówczas uzależniona od zachowania zdolności honorowych. Utrata życia była mniej istotna od utraty honoru właśnie. Kiedy zwiedza się Włochy czy Grecję, to na każdym kroku można spotkać dowody na to, że zachowanie honoru było podstawową wartością wolnych mężczyzn żyjących w tamtych krajach w czasach starożytnych.
 
Chrześcijaństwo to wszystko zmodyfikowało (choć warto zaznaczyć, że również w jego ramach honor, na przykład rycerski, potrafił być eksponowany i szanowany). Ale to, co dzieje się z honorem obecnie jest czymś zatrważającym. Zniknął prawie zupełnie z naszego życia i kiedy widzimy, jak jakiś japoński urzędnik skłania się głęboko, a potem strzela sobie w głowę, ogarnia nas katatoniczny lęk - nie potrafimy tego zrozumieć i zaakceptować. Myślimy sobie: "przecież mógł pójść do więzienia na kilka lat i wyszedłby na wolność", "przecież może by się nawet obronił w sądzie, a ludzie by za dwa lata i tak zapomnieli".
 
Bo, zaiste, w naszej kulturze pojęcie honoru wyparowało prawie całkowicie. Jeszcze Konwicki opisywał, jak to przed wojną pewien oficer został poproszony na spacerze przez swoją narzeczoną o zerwanie dla niej jabłka z mijanego właśnie drzewa. Niestety, w czasie owego zrywania, za przeproszeniem, puścił bąka. W tym momencie odwrócił się do damy swego serca, skłonił się, strzelił obcasami i odszedł. Nigdy więcej się juz do niej nie odezwał uznając, że taka plama na honorze uniemożliwia mu dalszą znajomość. Porównajmy to do obecnych standardów w relacjach damsko - męskich. Ale nie tylko - w polityce polskiej zwyciężają ci, którzy nie mają za grosz honoru. Dostają się do sejmu ci, którzy zdradzili i sprzedali się konkurencji. W partiach utrzymują się wysoko ci, którzy pozwalają się gwałcić i naruszać swoją godność, a za looserów uznawani są ci, którzy nie mogą znieść ciągłego upokarzania. Gwiazdami tv są ludzie gotowi nagiąć się i mówić to, czego się od nich żąda. Ikonami polskiego dziennikarstwa są funkcjonariusze różnych partii, którzy piszą to, czego chcą liderzy największych ugrupowań. Nie ma takiej rzeczy, która wyeliminowałaby polityka z życia publicznego. Naczelny cham RP dostał się na czele swoich hunów do parlamentu i ma zamiar reformować polską politykę. Starzec cierpiący na koprolalię był wicemarszałkiem Sejmu. Głową państwa jest osoba nie potrafiąca się zachować przy stole, opowiadająca nieprzyzwoite dowcipasy, o ograniczonej wiedzy. Premierem jest współczesna wersja Gombrowiczowskiego "Młodziaka".
 
Dlatego nie dziwię się, że czyn Mikołaja Przybyła jest dla nas tak niezrozumiały.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka