Marek Migalski Marek Migalski
1275
BLOG

Demokracja w PiS i PO - między Wisłą a Tamizą

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 39

 

W obecnym brytyjskim rządzie jest dwóch byłych szefów Partii Konserwatywnej. I nikomu to nie przeszkadza – zwłaszcza Davidowi Cameronowi. Co więcej, uważa to za wartość, że lideruje obecnie partii, która swoich byłych szefów nie tylko nie wyrzuciła na śmietnik historii, ale wspomaga się właśnie doświadczeniami i wiedzą tych ludzi. A oni nie tylko, że czasami krytykują obecnego lidera, to jeszcze nie wykluczają, że kiedyś być może powalczą z nim o przywództwo wśród torysów. Normalne? Tak, ale nad Tamizą, nie nad Wisłą.
Nikt nie zauważył absurdu obecnej sytuacji w PiS i w PO – że w obu partiach nie można być liderem wewnętrznej opozycji. Donald Tusk powiedział to explicite, ze nie będzie tolerował Grzegorza Schetyny jako lidera takiej opozycji. I dlatego wszyscy w partii uznali za stosowne położenie po sobie uszu i bierne przypatrywanie się niszczeniu tego polityka. Dlaczego? Bo miał czelność czasami nie zgadzać się z szefem i po cichu, ale to naprawdę tylko po cichu, nie wykluczał, że ma ambicje przewodzenia Platformie.
A sytuacja w PiS? jeszcze bardziej kuriozalna – zizole prześcigają się w zapewnianiu, że oni ani myślą o zmianie prezesa, że uważają, iż tylko on może przewodzić tej formacji, że oni zaledwie chcą kilku kosmetycznych zmian. I już za to będą usunięci w partii i wszyscy uważają to za normalne. A niby dlaczego? Dlaczego nie można jasno ogłosić, że nosi się z zamiarem wystartowania na najbliższym zjeździe w wyborach na szefa ugrupowania? To jest nielojalne? To jest zabronione? Przecież to śmieszne, że zarówno Tusk, jak i Kaczyński uważają, że mają prawo wyrzucić w partii każdego, kto publicznie lub nawet pokątnie deklaruje chęć powalczenia w nimi o przywództwo w ich partiach. To tak, jakbyśmy pozwolili Platformie zakazać następnej elekcji parlamentarnej, bo liderzy opozycji deklarują podobno po domach, że zamierzają w nich wygrać i przejąć władzę w kraju. Przecież uznalibyśmy takie myślenie za absurdalne i niedemokratyczne. To dlaczego nie odnosimy tego analogicznie do mechanizmów panujących w partiach?
Pamiętam, jak moi brytyjscy koledzy z PE dziwili się, kiedy im musiałem tłumaczyć ,za co zostałem usunięty z delegacji PiS. „Za otwarty list do lidera?!” – dziwili się. Tak, za coś takiego można być wyrzuconym z partii w naszym pięknym kraju. Nad Tamizą wzbudza to uśmiech zażenowania, nad Wisłą wszyscy przyjmują to ze zrozumieniem i heglowskim poczuciem nieuchronności. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka