Marek Migalski Marek Migalski
2774
BLOG

List do wyborców PiS, czyli rok Kaczyńskiego

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 72

Kiedy 10 kwietnia ubiegłego roku Jarosław Kaczyński stracił w Smoleńsku brata, bratową i wielu przyjaciół, nie było chyba w Polsce człowieka, który by mu nie współczuł. Bodajże Robert Krasowski określił go wówczas współczesnym Hiobem. I miał rację.

Ale pomimo tego prezes PiS podjął odważną decyzję startu w wyborach prezydenckich. Od początku było wiadomo, że nie zwycięży w nich, ale była to szansa na poprawę jego notowań i notowań jego partii. Plan ten został wykonany perfekcyjnie – zdobył w pierwszej turze 36% głosów, a w drugiej 47%. Tylko zupełni fanatycy wierzą dziś w późniejsze tłumaczenia, że tak naprawdę ta kampania była do wygrania, że trzeba było tylko mocniej przycisnąć, oskarżać rząd o „zbrodnię smoleńską” itd. Wyraźnie było widać to w naszych badaniach, oglądanych i akceptowanych przez prezesa, że ludzie nie życzą sobie takiego tonu kampanii. Dziś, niestety, miłośników Kaczyńskiego nie da się przekonać do prawdy innej, niż ta, że jego sztab robił wszystko, by prezes przegrał te wybory (nota bene – co to byłby za prezes, który do sztabu deleguje samych swoich wrogów, którzy przecież od marca 2010 roku konspirowali przeciw niemu – sygnał wszak dał Poncyljusz na twietterze).

Wynik z elekcji prezydenckiej był świetnym punktem wyjścia do wygrania nadchodzących wyborców samorządowych i – najważniejsze – wyborów parlamentarnych w 2011 roku. Ale prezes postanowił zmienić linię – nie przyszedł na zaprzysiężenie Bronisława Komorowskiego, uważał, że został on wybrany przez „pomyłkę”, żądał odejścia na zawsze z polityki Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego i innych. Całkowicie zaostrzył język, otoczył się ludźmi, którzy szeptali mu, że zdradził brata i pamięć o nim. Krytykowałem go za tę zmianę linii, uważając, że odsuwa to perspektywę zwycięstwa w nadchodzących wyborach. Zostałem za to określony przez niego, jako osoba zachowująca się niegodnie. Wreszcie napisałem – prawie dokładnie przed rokiem – słynny już list, w którym argumentowałem, że jeśli kontynuować on będzie tę nową linię, PiS przegra wszystko, co zyskał w czasie ostatniej kampanii wyborczej. Zostałem za to wyrzucony z delegacji PiS w PE. W mojej obronie stanęły Elą Jakubiak i Asia Kluzik. I właśnie za to zostały z kolei one wyrzucone z PiS. W geście solidarności z dziewczynami , z partii odeszło środowisko „muzealników”, także „spinki” i inne osoby. Tak rozpoczęła się historia PJN.

Ale nie ona ma być tematem tego wpisu, lecz to, jaki był ten rok dla Kaczyńskiego. PiS przegrało wybory samorządowe, co było do przewidzenia. Oczywiście – oskarżeni o to zostaliśmy my. Prezes musiał znaleźć jakieś wytłumaczenie dla kolejnej swojej porażki (przypomnijmy – w całym życiu wygrał tylko jedne wybory – w 2005 roku, kiedy to PiS był bardzo szeroką partią, mającą w swoich szeregach wielu działaczy, którzy dziś są albo w PO, albo w PJN, albo wycofali się z polityki). PiS przegra także wybory nadchodzące (kogo o to oskarży? – Bóg raczy wiedzieć). A co z pamięcią o Lechu Kaczyńskim? Po jego tragicznej śmierci sympatię do niego deklarowało 82% Polaków. Dzisiaj wynik ten waha się w okolicach 25 – 30 %, czyli dokładnie tyle, ile poparcia ma PiS. Bo były prezydent został zawłaszczony przez tę partię, i to jej prezes ma mieć monopol na pamięć o nim. Dlatego wszyscy, którzy nie głosują na PiS są od dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego osuwani, pozbawia się ich prawa wyrażania sympatii do niego, a Ruch jego imienia idzie do wyborów na listach PiS.

Widać więc, że ten rok był zły dla Jarosława Kaczyńskiego, ale także dla pamięci o jego bracie. Lider PiS znajduje się dzisiaj w o wiele gorszej sytuacji, niż był w lipcu 2010 roku. Wtedy był po dobrej kampanii wyborczej, ze wzrastającą sympatią (w ciągu jednego miesiąca potrafiliśmy wówczas odwrócić wektory sympatii i antypatii do niego). Miał zwycięstwo w nadchodzących wyborach na wyciągnięcie ręki. Ale zmarnował to całkowicie, przegrał swoją szansę. Dzisiaj jedyne, co dobre w kampanii PiS, to powtórka z tego, co my robiliśmy przed rokiem. Gdyby Kaczyński nie był sobą, i kontynuował ówczesną naszą linię, dzisiaj szykowałby się do wzięcia większości absolutnej w Sejmie i Senacie . Ale on popełniał w ostatnim roku  błąd za błędem, tłumacząc to oczywiście przemyślanym planem.

Jarosław Kaczyński nie jest złym człowiekiem, jest tylko złym politykiem. Przez cztery lata nie zdołał zwiększyć poparcia dla swojej partii (z wyjątkiem właśnie kampanii prezydenckiej). W 2007 roku PiS zdobyło 32% głosów i prezes będzie szczęśliwy, jeśli 9 października uda mu się powtórzyć ten wynik. Ale PO wygra te wybory, Kaczyńskiemu nie uda się odsunąć jej od władzy. Dysponując milionami złotych, tysiącami wiernych działaczy, milionami oddanych wyborców, nie był w stanie przez cztery lata wytworzyć realnej alternatywy wobec nieudolnego rządu PO i pozwoli na dalsze rządy Grabarczyka, Kopacz  i Hall. Dzisiaj Tusk wzywa go do debaty, bo wie, że go bez trudu pokona. Bo to najsłabszy, paradoksalnie, przeciwnik – znany, wiele razy ograny i pokonany. Kaczyński gwarantuje rządy PO, jest ich najważniejszym sojusznikiem. Każdy inny lider, przy tych środkach, którymi dysponuje szef PiS, już dawno pogoniłby tych nieudaczników z Platformy.

Taka jest prawda o ostatnim roku Jarosława Kaczyńskiego. I dedykuję ten wpis wyborcom PiS – zastanówcie się, na spokojnie, bez wyzwisk i emocji, czy dalsze inwestowanie w Kaczyńskiego gwarantuje Wam realizację waszych postulatów. PiS na zawsze pozostanie w opozycji i biernie będzie się przyglądać temu, co w Polską wyprawia PO. Jeśli zagłosujecie na PiS, to następne cztery lata będą wyglądały dokładnie tak, jak ostatnie cztery lata. Oni będą robić, co będą chcieli, a Wy będziecie sobie mogli na to jedynie bezradnie  popatrzeć. Może warto pomyśleć o zmianie swoich sympatii wyborczych i dać szansę tym, którzy choć wywodzą się często z Waszego środowiska, to nie mają jego wad i gwarantują prawdziwą, merytoryczną i programować alternatywę dla PO. Dajcie nam swoje głosy, a my damy Wam nasze umiejętności i zaangażowanie. Tusk nie zasługuje na to, żeby nadal rządzić, ale Kaczyński nie zasługuje na to, żeby nadal marnował Wasz głos.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka