Marek Migalski Marek Migalski
4999
BLOG

Co się stanie z Aśką K.?

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 88

 

Ale awantura, prawda? I to z jakiego powodu? Bo Joanna Kluzik – Rozstkowska powiedziała, że jak Zbigniew Ziobro będzie ubiegał się o prezesurę w PiS, to ona chętnie się z nim zmierzy. Nie twierdziła, że chce obalić obecnego prezesa, nie zapowiadała rokoszu, nie ogłosiła buntu. Po prostu i zwyczajnie zapowiedziała, że w przyszłości chętnie powalczyłaby o przywództwo. Wydawałoby się – normalna rzecz. Ale i media i pisowcy oszaleli. O ile w przypadku tych pierwszych jest to zrozumiałe (wszak to fajny i wdzięczny temat), o tyle reakcja niektórych kolegów z PiS okazała się histeryczna. Oskarżono Kluzikową o działanie na rzecz PO, o chęć zaszkodzenia partii w wyborach, o nielojalność. Zbigniew Ziobro mówił to zresztą wtedy, gdy Rostkowska była…na spotkaniu wyborczym na jakiejś zabite wsi, gdzie pomagała w kampanii.

Wcześniej nazwano jej pozycję w partii „marginalną”. Powiedziano to do byłej pani minister rządu PiS, do szefowej sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego, do osoby, której prezes proponował wiceprezesurę i start w wyborach na prezydenta miasta stołecznego. Pominę już fakt, kto to powiedział, ale jeśli taka osoba, jak Rostkowska,  jest „marginalna”, to jak mają się czuć przeciętni posłowie i senatorowie? Jak margines czy może jeszcze gorzej? Jak śmieci? Przecież ten atak na Kluzik jest w istocie atakiem na każdego działacza i polityka tej partii, bo każdym z nich za jakiś czas będzie mógł być określony jako „margines”.   

To potwierdza tylko moje wczorajsze obawy – PiS staje się partią Zbyszka Ziobry. To deklaracja o starciu z nim wprawiła wszystkich w ten stan amoku. Przypomnijmy – jedyną przewiną Rostkowskiej jest to, że publicznie zapowiedziała, że ma zamiar w nieokreślonej przeszłości powalczyć z nim w demokratycznych wyborach o przywództwo w partii. Jeśli dziś nastąpił taki atak na nią, to oznacza, że naprawdę mają rację ci, którzy widzą w PiS formację nie radzącą sobie z wewnętrzną demokracją. Przecież Kluzik skorzystała tylko z prawa, z którego wcześniej korzystał sam Ziobro do dyskutowania o przyszłości partii. i nie posunęła się tak dlatego, jak przed tygodniem Jacek Kurski, najbliższy współpracownik wiceprezesa PiS, który w wywiadzie dla Tomasza Machały powiedział wprost – ta partia już nigdy nie zwycięży, chyba że spotka nas katastrofa. I to w apogeum kampanii wyborczej. Nie spotkały go za to żadne represje, żadne sankcje partyjne, nikt z władz partii nie zastanowił się, czy służy to dobrze wynikowi PiS w nadchodzącej elekcji. Cisza zupełna. Dlaczego? Bo to człowiek Ziobry i żaden Błaszczak nie śmiał pisnąć słówkiem.

I jeśli dziś zastanawiamy się nad przyszłością Joanny Kluzik, to warto jeszcze raz powtórzyć – jeśli za ten wywiad spotkałyby ją jakiekolwiek przykre konsekwencje w partii, będzie to oznaczać, że jest to już formacja Zbyszka Ziobro, a nie Jarosława Kaczyńskiego, bowiem eliminowany będzie potencjalny przeciwnik tego pierwszego, a nie tego drugiego. Jeśli w najbliższym czasie Joanna poślizgnie się na skórce od banana, lub spadnie na nią przysłowiowa dachówka, to oznaczać to będzie, że Kaczyński nie chce już wygrywać i że odpowiada mu formuła PiS jako rozdętego i lekko napompowanego LPR, że oddał faktycznie władzę w partii „ziobrakom”. Pierwszą konsekwencją tej decyzji  będą jeszcze gorsze wyniki w nadchodzącej elekcji municypalnej, drugą – porażka w wyborach parlamentarnych w następnym roku. Pamiętajmy kto rozszerzał popularność PiS, a kto ją zawężał.  Pamiętajmy kto przyciągał nowych wyborców do PiS, a kto ich odstraszał. Pamiętajmy kto chciał PiS jako szerokiej i dużej formacji, która ma szanse zwyciężać, a kto zadowalał się władztwem nad partią trwale opozycyjną. I pamiętajmy kto tak naprawdę pozbawił przywództwa Jarosława Kaczyńskiego i odebrał mu partię.     

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka