Marek Migalski Marek Migalski
4495
BLOG

Kaczyński przed Trybunał! A najlepiej od razu na szafot!

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 76

 

Parę osób zauważyło kuriozalne wypowiedzi Marcina Króla, który za niedzielną demonstrację przed pałacem prezydenckim domagał się dla Jarosława Kaczyńskiego Trybunału Stanu. Dlaczego to kuriozalne? Ponieważza naruszenie Konstytucji lub ustawy, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania, odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu ponoszą:
  • Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej,
  • Prezes Rady Ministrów oraz członkowie Rady Ministrów,
  • Prezes Narodowego Banku Polskiego,
  • Prezes Najwyższej Izby Kontroli,
  • członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
  • osoby, którym Prezes Rady Ministrów powierzył kierowanie ministerstwem,
  • Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych.
Odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu ponoszą również posłowiei senatorowie. "Posłowie i senatorowie nie mogą prowadzićdziałalności gospodarczej z osiąganiem korzyści z majątku Skarbu Państwa lub samorządu terytorialnego ani nabywać tego majątku". Jako żywo, JK nie prowadził przez pałacem prezydenckim "działalności gospodarczej z osiąganiem korzyści z majątku Skarbu Państwa lub samorządu terytorialnego". Warto oprócz znajomości XIX-wiecznych idei, znać się też na prawie, Panie Profesorze.
 
Ale jeszcze bardziej kuriozalne było uzasadnianie owego żądania skazania prezesa PiS przez TS. Natrafiłem na dwie, zresztą sprzeczne, argumentacje Pana Profesora (jak się chce walnąć psa, kij zawsze się znajdzie). Pierwsza, w czwartkowym "Super Expressie" - wskazuje tam, że powodem postawienia JK przez sądem powinno być "nieuznawanie przez niego legalności wyboru prezydenta". Ale to zupełna nieprawda, bo prezes niczego takiego nie powiedział. Sam, będąc jeszcze wewnątrz obozu PiS, krytykowałem JK za nieprzyjście na zaprzysiężenie Bronisława Komorowskiego, za twierdzenie, że nie poda mu reki, że został wybrany przez nieporozumienie, ale wszystkie te wypowiedzi nie oznaczają, że mój były szef nie uznaje legalności wyboru prezydenta. A poza tym - nawet gdyby JK rzeczywiście kwestionował legalność wyboru BK na prezydenta RP, to i tak, zgodnie z Konstytucją, nie stanowiłoby to powodu do postawienia go przed TS.
 
Najśmieszniejsze i najgroźniejsze zarazem było uzasadnienie postulatu Profesora wypowiedziane dwa dni wcześniej w radio TOK FM.  Tutaj argumentował zupełnie inaczej - że treść była "w zasadzie w porządku" (Marcin Król naprawdę tak powiedział), ale że była to demonstracja polityczna, bo Kaczyński "wyszedł na ulicę a to jest przekroczenie reguł demokracji". Gdyby swoje słowa, argumentował Profesor, Kaczyński wypowiedział na sali plenarnej Sejmu, to byłoby ok, ale nie na ulicy. Dlaczego? Bo "po tośmy się zgodzili na demokrację, by takich rzeczy nie było" . Serio, on naprawę takie rzeczy mówił!
Dalej. Na wątpliwości  red. Anny Laszuk, czy aby nie przesadza, profesor śmiało kontynuował. Że - jak nauczał nas Carl Schmitt - z przeciwnikami demokracji należy walczyć "wszystkimi dostępnymi metodami"! Na pytanie konkretne, co należy zrobić z to 10-15% grupą popierającą Kaczyńskiego, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, historyk idei, autorytet moralny i znany komentator polityczny odpowiada - "oni nam zagrażają", "my nie życzymy sobie tego", "oni podważają nasz system wartości" i "taka mniejszość trzeba eliminować, po prostu, nie ma żadnego innego na to sposobu".
Naprawdę są momenty, gdy człowiekowi opadają ręce. Nie dość, że zupełnie różni się to od tego, co Pan Profesor mówił na początku wywiadu (że nie o treść chodzi, ale o miejsce), nie dość, że zupełnie różni się to od tego, co powie dwa dni później w "Super Expressie", to jeszcze argumenty użyte przez niego są tak kuriozalne, że nawet nie warto z nimi polemizować. Ale może niech Pan Profesor przez chwilę się zastanowi nad tym, co wygaduje! Co proponuje! Jakich argumentów używa! Chce "eliminować" 15% polskiego społeczeństwa a lidera tej mniejszości stawiać, bezprawnie zresztą, przed TS, dlatego, że on sobie tego nie życzy, że oni demonstrują na ulicach, że podważają jego system wartości.
I pomyśleć, że tacy ludzie kształtują opinię publiczną, uczą młodzież, mienią się sędziami sporów politycznych. I pomyśleć, że ja byłem oskarżany o stronniczość w czasie, gdy komentowałem w mediach polskie życie polityczne. Jakoś sobie nie przypominam żebym żądał postawienia przed TS i żądał "eliminacji wszelkimi środkami" przeciwników politycznych PiS, za to, że ...demonstrowali na ulicach. No ale ja to byłem "pisologiem", a Pan Profesor i wielu jemu podobnych są obiektywnymi i wyważonymi komentatorami. Polska demokracjo, polska nauko, polska polityko - niech Bóg będzie z wami!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka