Marek Migalski Marek Migalski
7531
BLOG

Po co urządza się nagonkę na Kaczyńskiego za jego artykuł

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 70

 

To, co dzieje się od dwóch dni w sprawie artykułu Jarosława Kaczyńskiego pt. "Sojusznicy i wartości", jest jakimś szaleństwem. O tym artykule zdążyli się juz wypowiedzieć prawie wszyscy. Ryszard Kalisz ("żenada"), Józef Oleksy ("kuriozum"), Julia Pitera ("działania przeciwko rządowi"). Minister Sikorski nie skorzystał z okazji by siedzieć cicho i publicznie poniżył prezesa PiS pytając, czy ciągle bierze "proszki", a specjalista od spraw międzynarodowych z kancelarii prezydenta, Sławek Nowak, wezwał do wycofania się z owego listu i stwierdził, że podważa on strategiczne kierunki polskiej polityki zagranicznej. Także drugi doradca prezydenta Komorowskiego, Tomasz Nałęcz, powiedział w rozmowie ze mną, że ów list stawia PiS na pozycjach partii antysystemowej, blisko faszystów i komunistów. Posłanka Kidawa - Błońska zdobyła się na ciężki żart, że za chwilę PiS będzie nominowało swoich ambasadorów. Tadeusz Mazowiecki westchnął nad podważaniem przez Kaczyńskiego parlamentaryzmu, a znany demokrata Lech Wałęsa stwierdził autorytatywnie, jak to tylko on potrafi, że to coś niespotykanego. Ufff....
No to ja wzywam wszystkich, którzy przeczytali ten artykuł, do wskazania konkretnego zdania, w którym to Kaczyński wszystko to zrobił - podważył, zaatakował, ośmieszył, skompromitował i tak dalej. Artykuł ma 82 linijki - więc gdzie ta żenada, kuriozum i horror?
Prezes PiS stwierdza w tym artykule, że Rosja się reimperializuje i nie znajduje to odpowiedniej reakcji państw zachodnich. Że USA wycofują się z Europy. Że politykę należy opierać na wartościach, a jego rząd wciągał państwa obszaru postsowieckiego do współpracy z Zachodem. Same oczywistości dla kogoś, kto nie jest zupełnym ignorantem w materii stosunków międzynarodowych.
Temu artykułowi można zarzucić zbytnią lapidarność, błędy stylistyczne, powierzchowność. Głównym zarzutem mogłoby także być i to, że światu objawił go Rysio Czarnecki, były halabardnik Leppera, a teraz osóbka chcąca być traktowana poważnie (co zawsze jest strasznie śmieszne). Ale żeby robić z tego listu aferę na pół Europy to jednak jakaś gruba przesada. Bo w jego treści nie ma niczego nieprawdziwego lub niepokojącego. A rozesłanie do ambasadorów państw unijnych oraz do europosłów jest czymś akceptowalnym, bowiem lider największej partii opozycyjnej w Polsce ma prawo do informowania dyplomatów i polityków europejskich o swoich poglądach na sprawy międzynarodowe.
Miałem odwagę krytykować prezesa, gdy byłem jego podwładnym i nie zabraknie mi tej odwagi w przyszłości, ale - na Boga! - robić to będę za sprawy, za które mu się to należy, a nie za wszystko, co zrobi. Inaczej Jarosław Kaczyński będzie miał rację, że cokolwiek zrobi, to i tak spotka go ujadanie, szczucie i wycie.
A może właśnie o to niektórym chodzi - żeby wepchnąć prezesa do takiego narożnika, gdzie każdą krytykę traktować będzie jako z góry niesprawiedliwą i niesłuszną. I w ten sposób znieczulić go na wszelkie sygnały ostrzegawcze, na życzliwe uwagi, na sygnały alarmowe. Ta metoda może być równie skuteczna, jak chwalenie prezesa za wszystko, co zrobi i powie.  

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka