Wczorajsze wystąpienie pani Henryki Krzywonos przypomniało mi pewna smutną historię. Po śmierci Agaty Mróz, wspaniałej siatkarki i dzielnej kobiety, prezydent Lech Kaczyński postanowił odznaczyć ją Orderem Odrodzenia Polski. Niestety, mąż pani Agaty uznał to za wykorzystywanie jej śmierci i odrzucił możliwość przyjęcia owego odznaczenia. Nie miałem wówczas do niego o to pretensji, po prostu było mi smutno. Ten człowiek mógł być w szoku i tak reagować na osobistą tragedię. Pretensje miałem do tych, którzy wytworzyli tamtą antykaczystowską atmosferę.
Dzisiaj mam podobne uczucia - wspaniała i dzielna kobieta, jaką była pani Krzywonos, za konieczne uznała publiczne połajanki pod adresem Kaczyńskiego (tym razem Jarosława), między innymi za to, że niszczy mit Brata. Jej wystąpienie, emocjonalne - co oczywiste, pełne było popularnych kalek i skojarzeń, które funkcjonują w obiegu publicznym i które są autorstwa PO i jej dziennikarskich giermków. Pani Henryka wyraźnie była ukontentowana tym, że je publicznie wypowiedziała, że też je podziela.
To dla mnie, wbrew pozorom, nie tylko smutne i osobiste doświadczenie. To także papierek lakmusowy, pokazujący co Donald Tusk i jego zausznicy zrobili ludziom z mózgów. Jak mocno panują w sferze świadomości i mniemań społecznych. Jak z antykaczyzmu uczynili najsilniejszą swoją broń i jedyne usprawiedliwienie swoich marnych i gnuśnych rządów.