Marek Migalski Marek Migalski
447
BLOG

Postkomunizm żyje!

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 105

 

Jarosław Kaczyński chyba jednak ma rację, że Grzegorz Napieralski i SLD nie są dziś symbolami postkomunizmu i wobec nich można sobie nawet odpuścić to określenie. Ale nie ma racji, jeśli uważa, że postkomunizm zniknął. On jest, nawet więcej - dokonał blitz-restauracji i skupił się dziś wokół Bronisława Komorowskiego.
 
Co określaliśmy mianem postkomunizmu? System ukształtowany w krajach postsowieckich, który imitował liberalną demokrację, będąc w istocie konglomeratem powiązań pomiędzy służbami specjalnymi, wielkim biznesem operującym na granicy prawa i w oparciu o fundusze państwowe, ludźmi poprzedniego systemu ulokowanymi w różnych instytucjach, politykami gotowymi do uległości wobec lobbies. Układ ten jedynie udawał demokrację i kapitalizm - w rzeczywistości był ich zaprzeczeniem, był etatystyczną oligarchią, żerującą na organizmie państwowym i na środkach publicznych. Za parawanem rzekomego liberalizmu ekonomicznego i procedur demokratycznych skrywał się sieciowy, horyzontalny układ powiązań i uwikłań osłabiających państwo, ograniczających efektywność demokracji, wiążący rozwój wolnej przedsiębiorczości.
 
W 2005 roku wydawało się, że został on na zawsze uśmiercony przez zwycięstwo PiS i PO. Ale w wyniku niezawiązania się koalicji tych partii stworzyły się warunki do jego restauracji i dziś widać to bardzo jasno - postkomunizm odżył, restartował się, dokonuje restauracji. Ale jego sworzniem nie jest formacja postkomunistyczna (i tu ma rację JK), ale środowisko skupione wokół Bronisława Komorowskiego. Wystarczy popatrzeć kto zadeklarował, że będzie na niego głosować - Jaruzelski, Wałęsa, Kwaśniewski (juz za chwileczkę, już za momencik), Cimoszewicz, Belka, Urban... Generał Dukaczewski już zapowiedział, że otworzy szampana, jeśli tylko Komorowski wygra. To wokół marszałka ukształtował się na nowo postkomunizm, już go otorbił, już go zniewolił i nim manipuluje. O ile Donald Tusk wydawał się z postkomunizmem jedynie flirtować i nawet w jakiejś mierze nim władać, o tyle Komorowski będzie owego postkomunizmu jedynie emanacją. Jego zwycięstwo oznaczać będzie osłabienie państwa, użyźnienie gleby pod gwałtowny wzrost postkomunistycznych chwastów, zamulenie reguł demokracji i wolnego rynku.
 
Postkomunizm żyje. Komorowski jest jego inkarnacją.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka