Marek Migalski Marek Migalski
236
BLOG

"Prawybory"? Dla otępiałych żółwików

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 75

 

Wyobraźcie sobie Państwo taką oto sytuację - Lech Kaczyński rezygnuje ze startu w wyborach prezydenckich. Jarosław Kaczyński decyduje samodzielnie, że o ten urząd będą się ubiegać Joachim Brudziński lub Zbigniew Ziobro. Zastrzega jednak, że jak ktoś skrytykuje jednego z nich, wyleci na zbity pysk z PiS. Śmieszne? No jasne! I jakie autorytarne!!! To w stylu tego strasznego i dyktatorskiego Kaczora, no nie? Bijmy na alarm, że po raz kolejny nadciąga faszyzm!
 
To nie koniec - szalony Kaczyński decyduje, że obaj kandydaci będą musieli spotkać się na debacie (choć jeden z nich wyraźnie nie ma na to ochoty), ale pytania będą dobierane przez prowadzącego ją Przemysława Gosiewskiego. Towarzyszyć mu będzie Beata Kempa. Ale jaja, co nie? No po prostu boki zrywać - taki kabaret, uhahuha!!
 
Ale, ale - sprawa jest poważna. Debata odbywać się będzie w bibliotece jednego z uniwersytetów. To już nie jest śmieszne, to jest nadużycie! Politycy nie powinni wykorzystywać uniwersytetów do swoich politycznych gierek! To hańba, polityczna hucpa partii rządzącej! Politycy wara od uczelni! Dosyć tej indoktrynacji młodych ludzi; oni mają prawa do nauki bez tego typu nagannych ingerencji w ich swobody i wolności (nota bene - przecież w czasie debaty nie będą oni mogli skorzystać z biblioteki!!! Zgroza!!!).
 
No i jeszcze, proszę Państwa, kto za to płaci?!! Prasa donosi, że to podobno będzie kosztować kilkaset tysięcy złotych. To przecież z naszych podatków!! Skandal!!!!
 
Jak się to Państwu podoba? Prawda, że dziwne uczucie. Wystarczy, że pewne rzeczy zrobiłby Kaczyński i PiS, a przez kraj przelałaby się fala oburzenia na te niecne ekscesy. Dlatego warto zwrócić się do wszystkich, którzy nazywają to, co się dzieje wokół rywalizacji Bronka i Radka, prawyborami . Albo nie macie bladego pojęcia czym są amerykańskie "primaries" (z ich otwartością, ostrością, godzinami wspólnych debat), albo jesteście posłusznymi i użytecznymi narzędziami w rękach Platformy.
 
Niedawno Ludwik Dorn napisał, że osoby nie dostrzegające koalicji SLD-PiS w mediach publicznych są dotknięte matołectwem. Punkt dla niego. Wykorzystam tę figurę i stwierdzę: kto nazywa to, w co bawi się Platforma, prawyborami, jest otępiałym żółwikiem. Nazywajmy to jak chcemy - eliminacjami, chowem wsobnym, grą wstępną, przedbiegami. Ale, do licha, nie deprecjonujmy słowa "prawybory" na określenie tego kabareciku. Ale to apel nie do otępiałych żółwików - ci niech sobie mówią, co chcą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka