Marek Migalski Marek Migalski
183
BLOG

Śmiech na sali, czyli prawybory w PO

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 87

 

Duża część komentatorów zachwyca się prawyborami w PO. Amerykanie muszą zarykiwać się ze śmiechu. Dlaczego? Bo jeśliby porównać ich primaries do tego, co zafundowała swoim członkom Platforma, to naprawdę śmiech człeka bierze. Przypomnijmy sobie walkę i rywalizację między Hillary Clinton a Barackiem Obamą - jak była ostra, jak zacięta, jak wolna i swobodna.
 
A w PO? Przecież gdyby Donald Tusk nie zrezygnował z kandydowania, to nikt nawet by się nie zająknął o prawyborach. A co się działo potem? Tusk wyznaczył dwóch kandydatów i do tego ograniczył "swobodny" wybór. Po czym zapowiedział, że jak ktoś skrytykuje jednego z nich, to wyleci na zbity pysk z partii. No i zaczął się festiwal zachwalania poszczególnych pretendentów, bo tylko w ten sposób można wyrazić swoją wolę. Czyli jedynym sposobem wyrażenia swojej dezaprobaty dla Komorowskiego lub Sikorskiego jest mniej entuzjastyczne wyrażanie dla niego podziwu. Rozkoszne...
 
Dlatego z szacunku dla prawdziwych primaries proponuję nie nazywać tego, co się dzieje obecnie w PO prawyborami. Może by to nazwać "korowodem lojalności"? Może "konkursem lizusostwa", bo obaj kandydaci prześcigają się w atakach na Lecha Kaczyńskiego, byle się tylko przypodobać elektoratowi i Tuskowi? A może po prostu - "imitacją prawyborów"? Państwo macie jakieś propozycje?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka