Marek Migalski Marek Migalski
213
BLOG

Przybijanie gwoździa, czyli eurorealizm jest cool

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 73

       Dzisiaj trochę o śmiesznostkach życia eurodeputowanego w Parlamencie Europejskim. Tutaj panuje pełny socjalizm i etatyzm. Człowiek ograniczany jest w swoich słusznych prawach. Przykłady? Proszę bardzo! Mamy prawo do trzech asystentów, którzy siedzą w sąsiadującym z naszym biurem pokoju. Jest jednak pewien problem - w owym biurze są tylko dwa biurka, a asystent bez biurka to nie asystent. Ma prawo do swojego biurka i już, więc nie można łamać jego praw i swobód. Zatem mogę mieć trzech asystentów, ale zarazem nie mogę - bo biurka brak.

       Czy mogę sobie urządzić mój gabinet tak, jak chcę? Ależ oczywiście, ale .... Mogę przywiesić sobie na ścianie dowolne obrazki - jest jednak mały problem. Nie mogę tego zrobić sam! Jest do tej działalności przeznaczony odpowiedni pracownik - tylko on ma prawo przybijać gwoździe. Bo przecież mógłbym sobie zrobić coś złego, pokiereszować sobie twarz, albo pozbawić się palców. Trzeba strzec eurodeputowanych!

       Mam prawo do diety za każdy dzień pracy - swoją obecność w parlamencie muszę potwierdzić podpisem w specjalnie do tego przeznaczonym pokoju. Listy obecności strzeże poważnie wyglądający strażnik. Jeślibym zapomniał o tym obowiązku, to dieta przepada. Chyba, że udowodnię, że tego dnia byłem w Brukseli - na przykład na podstawie biletów lotniczych, rachunku za taksówkę czy czegoś podobnego. A najśmieszniejsze jest to, że dokumentem potwierdzającym nie może być oświadczenie innego posła! Czyli taksówkarz jest bardziej wiarygodny dla administracji parlamentarnej, niż eurodeputowany! Ależ muszą mieć straszne doświadczenia z tymi ostatnimi.

          Na każdym oficjalnym dokumencie, łącznie z tabliczką na moich drzwiach i wizytówkami, muszę posługiwać się moimi dwoma imionami: Marek Henryk, chociaż dalibóg - nigdy nie używam tego Heńka. Ale inaczej system mnie nie odnajdzie - nie dostanę diety, nie wezmę udziału w głosowaniu, zamkną mi biuro!

         Restauracje w PE podzielone są według kryterium dostępności - do niektórych mogą wejść wszyscy, do innych tylko MEP-y, czyli Members of the European Parliament. Pełny rasizm! MEP-y jeść mogą tylko we własnym gronie. Inaczej mlaszczą, czy co?!

         W PE jest pełen tabor limuzyn, którymi możemy poruszać się do 20 km od miejsca pracy. Usługa jest za darmo, utrzymuje się wiec nie tylko kilkadziesiąt luksusowych limuzyn, ale także około setki kierowców. Nie byłoby taniej pozwolić nam po prostu korzystać z taksówek? Ale nie - pełen realny socjalizm!

     Pod wpływem tych kuriozów niektórzy stają się euroentuzjastami, bo bardzo im się podoba ten świat, w którym są pączkami w maśle. Inni stają się eurofobami, bo zaczyna ich wkurzać całe to bizancjum w połączeniu z socjalizmem w stylu enerdowskim. Znacznie bliżej mi do tych drugich, choć piszę to oczywiście z przymrużeniem oka. Nie dajmy się zwariować! Eurorealizm jest cool nie tylko jako doktryna, ale także jako reakcja na socjalizm brukselski.

      

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka