Dzisiaj trochę o śmiesznostkach życia eurodeputowanego w Parlamencie Europejskim. Tutaj panuje pełny socjalizm i etatyzm. Człowiek ograniczany jest w swoich słusznych prawach. Przykłady? Proszę bardzo! Mamy prawo do trzech asystentów, którzy siedzą w sąsiadującym z naszym biurem pokoju. Jest jednak pewien problem - w owym biurze są tylko dwa biurka, a asystent bez biurka to nie asystent. Ma prawo do swojego biurka i już, więc nie można łamać jego praw i swobód. Zatem mogę mieć trzech asystentów, ale zarazem nie mogę - bo biurka brak.
Mam prawo do diety za każdy dzień pracy - swoją obecność w parlamencie muszę potwierdzić podpisem w specjalnie do tego przeznaczonym pokoju. Listy obecności strzeże poważnie wyglądający strażnik. Jeślibym zapomniał o tym obowiązku, to dieta przepada. Chyba, że udowodnię, że tego dnia byłem w Brukseli - na przykład na podstawie biletów lotniczych, rachunku za taksówkę czy czegoś podobnego. A najśmieszniejsze jest to, że dokumentem potwierdzającym nie może być oświadczenie innego posła! Czyli taksówkarz jest bardziej wiarygodny dla administracji parlamentarnej, niż eurodeputowany! Ależ muszą mieć straszne doświadczenia z tymi ostatnimi.
Na każdym oficjalnym dokumencie, łącznie z tabliczką na moich drzwiach i wizytówkami, muszę posługiwać się moimi dwoma imionami: Marek Henryk, chociaż dalibóg - nigdy nie używam tego Heńka. Ale inaczej system mnie nie odnajdzie - nie dostanę diety, nie wezmę udziału w głosowaniu, zamkną mi biuro!
Restauracje w PE podzielone są według kryterium dostępności - do niektórych mogą wejść wszyscy, do innych tylko MEP-y, czyli Members of the European Parliament. Pełny rasizm! MEP-y jeść mogą tylko we własnym gronie. Inaczej mlaszczą, czy co?!
Pod wpływem tych kuriozów niektórzy stają się euroentuzjastami, bo bardzo im się podoba ten świat, w którym są pączkami w maśle. Inni stają się eurofobami, bo zaczyna ich wkurzać całe to bizancjum w połączeniu z socjalizmem w stylu enerdowskim. Znacznie bliżej mi do tych drugich, choć piszę to oczywiście z przymrużeniem oka. Nie dajmy się zwariować! Eurorealizm jest cool nie tylko jako doktryna, ale także jako reakcja na socjalizm brukselski.
Komentarze
Pokaż komentarze (73)